o plenerze w Krakowie i Lanckoronie opowiada Marek Welzel...

Kontynuując chlubną i prastarą tradycję grupowych zajść fotograficznych, zwanych dalej plenerami, a rozpoczętych w starym mieście Lublinie, przedstawiciele pl.rec.foto licznie zjechali do Grodu Kraka, by zdjęć z niego wszystkie uroki.
Zdarzyło się to w okolicach piątku 19.03.1999.
Dnia pierwszego, umówione spotkanie w cieniu kościoła Mariackiego przeniosło się niespodziewanie na rynek krakowski, gdzie walory miasta i wiosny rozbudziły wyobraźnię artystyczną tłumnie zgromadzonych uczestników, zwanych dalej plenerowiczami. Niespodziewanie w tym czasie pojawił się tajemniczy gość - Włodzimierz Płaneta, czyli znany fotograf organizujący plenery oraz Warsztaty Fotograficzne w Dworku Białoprądnickim. Pan Włodzimierz, doceniając talenty uczestników, pośpiesznie na zapleczu rozdał własne ulotki reklamowe, zrobił sobie zdjęcie pamiątkowe z grupą, po czym nie chcąc przeszkadzać oddalił się chyłkiem. Wówczas to rozpoczęto akcję rejestracji urokliwych fragmentów miasta Krakowa. By ich nie spłoszyć, podzielono się sprawnie na niezależne artystycznie grupy.
Z bagażem doświadczeń i naświetlonych filmów, plenerowicze co do jednego stawili się u Słonia, ksywa Różowy, by objeść go z naleśników. Po krótkiej, acz pożywnej przerwie, obfitującej we wrażenia smakowe, grupa z zapałem udała się odwiedzić domostwo królewskie na wzgórzu wawelskim. Tam też rozpoczęto akcję fotografowania samych uczestników pleneru. Chylące się niejednoznacznie ku horyzontowi słońce dało plenerowiczom wyraźny znak do odwrotu ze wzgórza prastarego zamczyska. Honorowy odwrót zakończono w Tako Mexicano, gdzie również nie obyło się bez zdjęć. Zdobywając energię ukrytą w fasolce, plenerowicze z ochotą i zapałem ruszyli do studia fotograficznego, sprytnie zakamuflowanego w piwnicy kamieniczki mieszczącej się na ulicy Miłosierdzia Bożego. Fakt ten niewątpliwie przyczynił się do powstania serii nastrojowych zdjęć z pięknymi modelkami sponsorowanymi przez Basię oraz wspaniałymi uczestniczkami pleneru. Wieczór przypieczętowano pizzą oraz nocnym bajaniem w schronisku.
Dnia drugiego, wciąż w komplecie, stawiono się na spotkaniu w miejscu poprzednim, o porze jak poprzednio. Po zakończeniu procesu kompletacji plenerowiczów, zajęto Kazimierz krakowski. Obiektywy uczestników wprawnie przeczesały wszystkie zaułki kazimierskie rejestrując wałęsające się po uliczkach i bramach nastroje. Nie obyło się również bez drobnego kontaktu z materią cielesną. Niemniej jednak sprzęt i uczestnicy stawili się u Słonia na obiedzie w komplecie. Z bazy o kryptonimie Różowy Słoń wyruszono po południu na podbój Lanckorony. Cel był odległy, a warunki meteo kiepskie. Nic jednak nie zraziło namiętnych artystów, a ich pasji zadość uczynił Zakład Energetyczny zapalając po godzinie marznięcia na deszczu ze śniegiem, uliczne latarnie. Witając owacjami światłość uczynioną przez zacną instytucję, zrezygnowano z powrotu i opstrykano to co się dało. Tu zadebiutowała Basia w roli "Spacer mimo woli z parasolką i uśmiechem", odważnie stawiając czoła błyskom stroboskopowym Tomka kryptonim J. Po występach udano się drogą prawie tą samą do Grodu Kraka by zaznać wrażeń smakowych w Chimerze, a następnie obejrzeć własną produkcję w schronisku. Tu prym wiódł Zenon - Piotr z niesamowitą reporterką.
Dnia trzeciego, walcząc z opadającymi powiekami, rozpoczęto dzień fotografią reporterską w okolicach rynku. Trudy walki zmusiły uczestników do zmiany taktyki i rozbicia obozowiska w pobliżu pola bitwy - Pod Jaszczurami. Tam też racząc się tym, czym zwykle raczy się po udanych zmaganiach ze sprzętem foto, przedyskutowano istotne zagadnienia związane z różnymi strategiami kadrowania i nie tylko. Dysputom nie byłoby końca, gdyby nie konieczność powrotu na przedplenerowe stanowiska.
Odwrót nastąpił w okolicach 14:00 kończąc tym samym plener krakowski.


powrót na stronę pleneru krakowskiego

powrót na stronę główną